sobota, 9 marca 2013

13. What happened to my Saturday?

Dawno mnie nie było. Jakoś.. nie wiem. Chyba nie miałam weny do pisania.
Kumpel namówił mnie na serial i teraz praktycznie nie robię nic innego, poza oglądaniem "That '70s Show".


Ostatnio coraz częściej myślę o tańcu. Strasznie mi tego brakuje. Frustracji, gdy coś nie wychodziło i dumy, gdy w końcu było tak, jak chciałam.
Oczywiście tańczę, co prawda grupowy aerobik taneczny, ale sprawia mi to prawie równie wielką przyjemność. Poszerzanie granic możliwości własnego ciała przynosi satysfakcję, a wysiłek fizyczny wywołujący drżenie mięśni daje maksimum radości.
Ale co z towarzyskim? Za nim tęsknię. Porzuciłam lekcje przez brak partnera. Tańczyłam tak przez rok i gdy miałam zatańczyć z kimś - nie potrafiłam. Bo nauczyłam się tańczyć sama. Nie umiałam dać się prowadzić. W dodatku zlikwidowali moją grupę. Wszyscy się wycofali. Także jeszcze więcej przeszkód.
Tak, czuję pustkę. Ogromną pustkę, bo straciłam coś, na czym mi zależało. Nie mogę sobie pozwolić na zajęcia w innym mieście - ze względów zarówno czasowych jak i finansowych. A Tutaj, również za dużo nie zdziałam. Namiastka czegoś jest chyba nawet jeszcze gorsza od całkowitego braku - a tak wygląda taniec towarzyski bez partnera.
Dlatego właśnie całą energię wkładam w aerobik taneczny (przez co muszę jeść bardzo dużo kisielu, żeby nie mieć zakwasów - byłam do tego sceptycznie nastawiona, ale, o dziwo, naprawdę działa! W dodatku kisiel jest dobry, więc same plusy). A jednak nadal czuję, że starczyłoby mi jej na towarzyski. Nawet na standard. W zeszłym roku miałam taką możliwość...
Ale zrobiłam szpagat. Pełny. Gdy już prawie straciłam nadzieję. Więc nie jest tak źle...
A towarzyski będę znów trenować. Kiedyś. W końcu będę miała całość, a nie namiastkę. Prawda?

Kolejny etap zawodów w aerobiku za tydzień. Chyba się boję.

Cheap Trick - In The Street

28 komentarzy:

  1. Mam właśnie taką koleżanką. Tańczyła od małego taniec towarzyski z jednym partnerem, aż w końcu ją zostawił. Po prostu poszedł i tańczył z inną dziewczyną. No i tez zrezygnowała... ale może w jej przypadku to i lepiej, bo miała więcej czasu na szkołę muzyczną i naukę. I wiesz co, czasami czuję się podobnie, kiedy myślę o muzycznej, ale może dopiero gdybym kontynuowała naukę, to przekonałabym się, dlaczego moi wszyscy znajomi z dłuższym stażem w muzycznej aż tak na tę szkołę teraz narzekają. ;)
    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedna! To już cios poniżej pasa. Jak tak można...
      Dlaczego właściwie skończyłaś z muzyczną?

      Usuń
    2. Bo edukacja w I stopniu trwa 4 lata i ja te 4 lata mam już za sobą, a do II nie poszłam ze względu na fakt, że trwa 6 lat, nie miałabym czasu i kiepsko byłoby z kupnem super, nowego, drewnianego klarnetu :D

      Usuń
    3. Aaaa, rozumiem. Ale I stopień masz ukończony, więc jest dobrze ;)

      Usuń
  2. Tez tak miałam , kiedy poznałam serial Castle, nie umiałam się od niego oderwać :)
    Ja tańczyć nie potrafię i chyba mam dwie lewe nogi ... Jakoś niespecjalnie mi to szło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jest też to przerażające, że zaczynam go wcielać w życie ;d
      Każdy potrafi tańczyć ;) i każdy na swój sposób!

      Usuń
  3. Moją przygodę z tańcem towarzyskim wspominam bardzo miło i czasem nawet mi tego brakuje, ale niestety, brak czasu nie pozwala na zajmowanie się takimi przyjemnościami.

    Kisiel na zakwasy? Muszę wypróbować koniecznie! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matura zobowiązuje ;d chociaż Kuba Janowski już nie raz udowodnił mi, że matura to bzdura ;d

      Naprawdę polecam! :)

      Usuń
    2. Haha, mnie również udowodnił, ale mimo to podejść do niej muszę :P

      Spróbuję :)

      Usuń
    3. Będzie dobrze :) tylko bez nerwów :D zabij ją spokojem!

      :)

      Usuń
  4. Wróciłaś <3

    Maatura to bzdura!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano wróciłam! :D w końcu ;d

      Dokładnie tak jak piszesz!

      Usuń
    2. totalna bzdura przez wielkie "B" :D

      Usuń
    3. Haha! Z naciskiem na całe "bzdura" :>

      Usuń
  5. bardzo chciałabym się uczyć tańczyć, ale po prostu wiem, że się do tego kompletnie nie nadaję! :D
    a Tobie życzę szczęścia, żebyś kiedyś, oby w NAJbliższej przyszłości mogła znowu tańczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Poszerzanie granic własnego ciała" - jestem złym, okropnym chłopcem, jak przestanę się śmiać to wrócę i doczytam do końca.

    PS. Ja zawsze chciałem nauczyć się tańczyć klasycznie, jakieś walce czy coś. Ale jakoś nie wyszło.

    Trzymaj się ciepło :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam jest jeszcze "możliwości", Zboczeńcu! :D

      Ok, potrzebuję partnera. ;)

      Ty też! :> przyda się w tę pogodę..

      Usuń
    2. Oczywiście :3

      Ej, ale ja napisałem wyraźnie "chciałem", a nie umiem :P
      Jeszcze Cię połamię i będzie smutno.

      E tam, w zeszłym roku to samo, nie wiem o co narzekają.

      Usuń
    3. No to się nauczysz :D nie widzę problemu :D
      Nie połamiesz, aerobik mnie uczynił niezniszczalną ;p

      W zeszłym roku już ładnie było w pierwszy dzień wiosny :c

      Usuń
    4. Ja widzę problem - mnie xD.
      Nie mów tak, bo jeszcze wezmę to za wyzwanie :P

      Jak to mówią na kwejku, może wiosna nie przychodzi, bym skupić się na nauce mógł...

      Usuń
    5. Pierdoły piszesz :D
      A może to jest wyzwanie? ;>

      To może wiosna niech nie patrzy tylko na maturzystów ;d inni ludzie też mają swoje potrzeby - np. częstsze wychodzenie na dwór, gdy nie jest zimno jak w Narnii :c

      Usuń
    6. Piszę.
      Mam nadzieję, że nie :P

      Ja jestem jeszcze alergikiem i nie, ja nie chcę wiosny :P

      Usuń
    7. Nadzieja matką głupich ;d

      Ale moje conversy już błagają o wyciągnięcie z szafy ;d

      Usuń
    8. Ja nic nie mówiłem, że jest moją matką, ale że ją mam :P

      Łał, ja rozumiem nazywaniem pewnego rodzaju butów adidasami, bo to nowy rodzaj butów, ale conversy to zwykłe trampki i szczerze mówiąc, poza ceną bardzo się nie różnią.

      Usuń
    9. Nadzieję zawsze można mieć ;d

      Miałam zwykłe trampki i conversy i dla mnie jest duża różnica :) chociażby w tym, że chodziłam w nich od wiosny do jesieni praktycznie non stop i zwykłe rozwaliły mi się po 2 miesiącach, a conversy nadal są jak nowe, chociaż mam je już 1,5roku. Do tego mają grubszą podeszwę, przez co mogę w nich dłużej chodzić, bo nie jest zimno w stópki :)

      Usuń
    10. Wiesz, szczerze, to ja miałem i conversy i zwykłe i obie pary wytrzymały jak w zegarku po sezonie. Teraz mam znowu (już nie kupowane, ale za darmo dawali, to brałem), to będę mieć znowu porównanie. Ale jednak nie jara mnie wydawanie 300zł na trochę gumy i materiału. Bez jaj, glany tyle kosztują, a one są ze skóry.

      Usuń
    11. Każdy ma swoje doświadczenia i nimi powinien się kierować :) ja jestem bardzo zadowolona i nie zamieniłabym moich na żadne inne.

      Usuń